Sprawy rodzinne potrafią mieć wiele odcieni szarości. Jedną z nich zajmuje się oleśnicki sąd, który na razie przekazał dzieci pod opiekę ojca. Według szkoły, w domu matki i jej nowego partnera mogło dochodzić do przemocy.
Arkadiusz i Justyna kiedyś byli małżeństwem. Z ich związku pozostała dwójka dzieci – ich syn Mariusz ma 10 lat, a córka Alicja – 14. Ze względu na dobro dzieci, imiona opisywanych osób zostały zmienione. Nie podajemy również dokładnych danych dotyczących ich miejsca zamieszkania.
Aktualnie pan Arkadiusz mieszka w Niemczech, ale starał się jak najczęściej przebywać z dziećmi. W pewnym momencie zaniepokoiły go sygnały od nich, a także rozmowy z personelem szkoły, zwłaszcza z podstawówki, do której uczęszcza Mariusz. Dowiedział się, że syn skarżył się alkohol w domu i na mężczyznę, z którym mieszka jego matka. Chłopiec opowiadał, że był świadkiem, jakoby matka była bita przez partnera.
Wychowawczyni klasy Mariusza w opinii zaznaczyła, że uczeń nie chciał się przebrać na lekcję wychowania fizycznego. – Wyznał, iż siniaki ma na plecach od pasa wojskowego i że zbił go wujek (tu pada imię partnera jego matki – red.) – czytamy w dokumencie dostarczonym nam przez pana Arkadiusza. Szkoła powiadomiła policję oraz matkę, panią Justynę, która miała wpaść w histerię. – Zabierzcie mi te dzieci i się ode mnie odpie*******! – relacjonowała nauczycielka. W szkolnej notatce pojawia się
wzmianka o Niebieskiej Karcie założonej rodzinie.
Placówka zauważyła też, że 10-latek zaczął mówić, że „w domu jest wszystko w porządku”, ale wciąż sprawiał problemy. Przy okazji wyszło na jaw, co oznaczały jego słowa. – Jak pani mówię, że w domu wszystko w porządku, to znaczy już jest po awanturze i nie było w porządku – wyznał chłopiec.
Nie trafiał na zajęcia z psychologiem, które zostały zaproponowane przez placówkę. Wychowawczyni oceniła, że wbrew temu, co podawała pani Justyna – dziecko po kontaktach z ojcem było bardziej radosne niż zwykle. – Matka postanowiła bez pomocy specjalistów wpłynąć na zmianę jego zachowania i postraszyła Mariusza, że odda go do domu dziecka. Odwiozła syna pod taką placówkę i zostawiła samego na kilka minut – brzmi treść szkolnego dokumentu. Również w szkole Alicji zauważono pewne problemy
związane z jej zachowaniem.
– Całkowicie zaniedbała władze rodzicielską nad naszymi dziećmi. (…) Zaniedbana jest strona medyczna, opieka szkolna ze strony matki i rodzicielska w miejscu zamieszkania. Moje dzieci są narażone na przemoc i libacje alkoholowe w domu rodzinnym matki – napisał pan Arkadiusz w piśmie do sądu. Pismo wysłał też do prokuratury. Walczy, aby to on mógł zajmować się dziećmi na co dzień.
Dla przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości takie sprawy są wyjątkowo trudne. Wiele osób zajmujących się sprawami rodzinnymi przyznaje, że często wybór nie jest czarno-biały, a oscyluje w wielu odcieniach szarości.
Kierując się dobrem dzieci, sędzia Katarzyna Medyk-Cieśla podjęła decyzję o jak najszybszym rozpoznaniu sprawy. W lutym wydała tymczasowe, nieprawomocne orzeczenie, które już obowiązuje. – Sędzia powierzyła wykonywanie władzy rodzicielskiej nad małoletnimi dziećmi uczestnikowi postępowania – panu Arkadiuszowi – powiedział portalowi MojaOlesnica.pl Piotr Polak, prezes Sądu Rejonowego w Oleśnicy.
Dzieci mają pozostać pod opieką ojca do czasu prawomocnego zakończenia sprawy, przy jednoczesnym nadzorze ze strony kuratora sądowego. – Jestem pozytywnie zaskoczony. Pani sędzia działała niestronniczo i w imieniu dzieci – skomentował pan Arkadiusz. Chce, aby w przyszłości dzieci mogły wychowywać się u niego w Niemczech.
– Jestem bardzo zadowolony z decyzji sądu, w sprawie przekazania opieki nad dziećmi ich ojcu na czas trwania procesu i zgodę na wyjazd do Niemiec po zakończeniu tego roku szkolnego. Sytuacja dzieci działała na szkodę szeroko rozumianego dobra dziecka, ponieważ w miejscu dotychczasowego zamieszkania dochodziło do stosowania przemocy fizycznej i psychicznej – twierdzi Marcin Gall, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech t.z, które pomaga panu Arkadiuszowi.
W rozmowie z nami pani Justyna zaprzeczyła, aby opisywane przez w szkolnych dokumentach sytuacje miały miejsce. Zapowiedziała, że będzie odwoływać się od decyzji sądu i chce walczyć o prawo do opieki nad dziećmi. – On nigdy nie uderzył dzieci i nie bije ich – powiedziała o swoim partnerze. Powiedziała, że stara się on wyjść na prostą. – Mój partner jest w AA, leczy się. Przyjeżdża do nas kurator i policyjny dzielnicowy. Nie ma żadnych interwencji policji i jest spokój, nikt nie nadużywa
alkoholu – usłyszeliśmy od pani Justyny. – Nie oddam dzieci. Uważam, że nie powinny wrócić do matki i jej partnera po tym, co opowiedziały. Tam jest źle – podsumowuje pan Arkadiusz.
Oleśnicki sąd czeka na opinię specjalistów z Wrocławia. Dopiero po jej uzyskaniu i ewentualnym, dodatkowym przesłuchaniu stron postępowania lub świadków, będzie mógł podjąć wiążące decyzje.
Piotr Paszkowski
link – http://mojaolesnica.pl/16884,walka-o-opieke-nad-dziecmi.php
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.