Kolejny triumf nad Jugendamtem. Polskie dziecko wróci do rodziców.

Sąd rodzinny w Berlinie uznał, że odebrane przez niemiecki Jugendamt w Berlinie polskie dziecko wróci do rodziców. Po dwóch miesiącach w ośrodku opieki dwuletnia Andżelika trafi wkrótce do domu. Ale tylko pod warunkiem.

Jugendamt, czyli niemiecki urząd ds. młodzieży, wkroczył 4 lipca tego roku do domu polskiej rodziny w berlińskiej dzielnicy Neukoelln i odebrał im dwuletnie dziecko. Pod zarzutem, że rodzice nadużywają alkoholu i nie wywiązują się z opieki nad dzieckiem urzędnicy zarządzili umieszczenie dziewczynki w domu dziecka. Rodzice zaprzeczali stawianym im zarzutom, jednak Jugendamt przez pięć tygodni nie pozwalał im na widzenia z córką. – To był szok, ale teraz jesteśmy szczęśliwi, że malutka wraca do domu – mówi DW ojciec dziewczynki Jacek K.

Teraz, podczas drugiej rozprawy w tej sprawie, berliński sąd rodzinny oraz adwokaci stron doprowadzili do kompromisu. – Osiągnęliśmy najważniejszy cel, czyli powrót dziecka do rodziców – mówi mecenas Stefan Nowak, adwokat Jacka K. – Dzięki takiej decyzji każda strona może zachować twarz.

Sprawa jeszcze trwa

Porozumienie zakłada powrót dziecka do domu pod warunkiem, że będzie regularnie odwiedzane przez pracowniczkę socjalną. W tym wypadku oddelegowana została nawet osoba władająca językiem polskim. Jej opinia będzie decydująca dla ostatecznej decyzji sądu w postępowaniu głównym. To bowiem nadal się toczy i dotyczy zarzutu niewystarczającej opieki rodziców nad córką.

Adwokat rodziny Stefan Nowak przyznaje, że „sprawa była właściwie typowa”. – Jugendamt uważa, że dziecko nie ma wystarczającej opieki ze strony rodziców, wkracza do domu i zabiera dziecko – tak to się tutaj często odbywa – mówi. Nietypowe w tym przypadku było jednak, iż na decyzję sądu trzeba było czekać aż dwa miesiące, co związane było także z okresem wakacyjnym.

Nowak dodaje, że sprawę wyjątkowo utrudniała „wręcz zawziętość pracowniczki Jugendamtu”, która przez kilka tygodni uniemożliwiała kontakt rodziców z dzieckiem. – Nawet gdyby jej podejrzenie się zgadzało, to Jugendamt nie ma prawa od razu zabrać dziecka i zerwać kontakt z rodzicami – oburza się adwokat.

Właśnie ze względu na stronniczość przedstawicielki urzędu ds. młodzieży Nowak złożył wniosek o przydzielenie sprawy innej pracowniczce. – Od kilku tygodni sprawa znajduje się w rękach innej pracowniczki i teraz współpraca układa się lepiej – dodaje prawnik.

Jugendamty trudnym partnerem

Przypadków odbierania dzieci rodzicom jest w Niemczech dużo więcej i dotyczą one nie tylko Polaków, ale głównie Niemców. W ubiegłym roku miało miejsce ok. 40 tys. podobnych przypadków. Stefan Nowak, który specjalizuje się w prawie rodzinnym i reprezentuje wielu Polaków, podkreśla jednak, że nie jest zwolennikiem generalnego potępiania niemieckich urzędów ds. młodzieży.

– Spotykam się z bardzo różnorodnymi przypadkami i każdy trzeba traktować osobno – mówi. – W tym konkretnym przypadku wszystko miało miejsce w dzielnicy Neukoelln w Berlinie. Z pewnością należy ona do natrudniejszych miejsc pod tym względem w mieście – dodaje.

Róża Romaniec, Berlin

red. odp. Bartosz Dudek

 

Źródło

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz